Babcie i dziadkowie

Smutnych historii w moim życiu jest tyle samo, co i radosnych. A może więcej?

Nie policzę.

Dziś Dzień Babci. Jutro Dzień Dziadka. Jak co roku.

Udzielę pierwszeństwa dziadkom.

Dziadka R. nigdy nie poznałam. W wyniku jakiegoś wypadku stracił jedno oko i miał wstawione szklane na jego miejsce. Zmarł jeszcze zanim się narodziłam. I nawet chyba moja moja mama go nie poznała. Mam go na jednej jedynej fotografii, którą tego lata przywiozła mi ciocia. Przyjechał na Pomorze Zachodnie, jak odbywał służbę wojskową. Uwiódł moją babcię i wywiózł ją stąd aż za Warszawę, gdzie mieszkali z pradziadkiem A. i z prababcią L., którą z kolei pradziadek A. przywiózł gdzieś z głębi Rosji. Z tego, co wiem, dziadek R. bardzo liczył się ze zdaniem swojej matki, nawet gdy założył własną rodzinę.

Dziadek C. pochodził z Kaszub, tak przynajmniej słyszałam. Urodził się w 1938 roku. Sprowadził się do pobliskiej miejscowości i tam założył rodzinę z babcią I. Dziadka C. pamiętam, chociaż miałam może 9 lub 10 lat, jak odszedł. Odszedł z tego świata, w którym my nadal jesteśmy.  Był niewysoki, szczupły, czasem uśmiechnięty i pożartował, a czasem klął na wszystkich i wszystko wokół. Podobno był też pracowity, ale ja go nie pamiętam jako człowieka czynnego zawodowo. Miał tapczan w kuchni, na którym często siedział. Pamiętam go też na wózku inwalidzkim z odciętą nogą. Z opowieści, jakie usłyszałam wynika, że czasem kupował mi lizaki. Ach, lizaki! Która mała dziewczynka się im oprze? Zresztą, chłopiec również.

Babcia I. urodziła się w sierpniu 1939 roku w Niemczech. Nie wiem dokładnie w jakim rejonie i jak to się stało, że zamieszkała w Polsce. Mój tata wspomina ją jako bardzo dobrą kobietę. Miałam 6 lat, jak umarła. Nigdy nie zobaczyłam, jak chodzi. Siedziała na wózku inwalidzkim, walczyła z cukrzycą i też nie miała jednej nogi. Pamiętam ją jako kobietę bardzo schorowaną, mówiącą cichym głosem, ale wszyscy dookoła ją raczej szanowali.

Babcia G. urodziła się w 1943 roku gdzieś na obecnej Litwie, wtedy tereny te należały do Polski. Zmarła w moje 18-te urodziny. Ją pamiętam najlepiej. Pojechałam pociągiem kilka razy w dzieciństwie wraz z tatą i z rodzeństwem do tej wioski za Warszawą, żeby ją odwiedzić. Ona sama chyba tylko raz była u nas w domu. Na chrzcie mojego brata. Babcia G. uwielbiała zdjęcia i listy. Pisała do nas nieraz i świąteczne pocztówki przysłała. Gdzieś na strychu albo w szufladach starej komody nadal są albumy fotograficzne babci w tamtym domu we wschodniej Polsce, w których ma zdjęcia swoich dzieci i wnuków. Babcia pracowała w przedszkolu.  Była jak najbardziej pracowitą osobą, bardzo życzliwą, no i taką typową babcią, która chce cię nakarmić za wszelką cenę. A my zawsze nie chcieliśmy jeść i byliśmy wybredni ;D. Miała zwierzęta: psy, koty, a nawet kozy. Wiem, że babci raczej nikt na dalekim Mazowszu nie odwiedzał, może jedna siostra tam pojechała, a babcia miała ich kilka tutaj właśnie w zachodniopomorskim. Nie miała w życiu łatwo, przez co można powiedzieć, że była silną kobietą. Była też bardzo dobra, pomocna, nikomu niczego nie żałowała. Mój tata jest do niej bardzo podobny.

Nie poznałam dobrze swoich dziadków. Jedyne, co po nich, to kilka wspomnień, kilka fotografii i usłyszane historie od innych krewnych. Kuzynka przywiozła mi kiedyś pierścionek od babci G. Był śliczny, złoty z cyrkoniami, jedno oczko wypadło, ale bardzo mi się podobał. Nosiłam go w technikum. Niestety, zgubiłam go wracając do domu ze studniówki, czego bardzo żałuję aż do dziś.
Źródło:https://pixabay.com/pl/photos/babcia-dziadek-emeryci-i-renci%C5%9Bci-1185687/



Komentarze

  1. Ja swoich dziadków nie zdązyłam poznać. Odeszli przed moim narodzeniem. Po jednym pozostało zddjęcie na nagrobku. Babcie wspominam serdecznie, szczególnię te "długowieczną" Odeszła, osiagajac 97 lat. Była taką " najukochańszą babuleńką". Wszystkie wnuki, pra.. i praprawnuki kochała jednakowo, ale każdy i tak czuł się przez nią wyróżniony i najukochańszy. Bardzo za nia tęsknię.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To cudowne podejście miała. ;)
      Pozdrawiam również. ;)

      Usuń
  2. Moja babcia była surowa, ale sprawiedliwa...Dziadek fantasta! Ciągle wymyślał historie, które robią na mnie wrażenie do dziś! Wychowywali mnie dziadkowie, bo rodzice gonili za pracą...Siedzę z dziadkiem nad potokiem, zaznaczam, że miałam może pięć lat. Opowieść leje się jak woda...Babcia mówiła o nim lejwoda...*Spotkałem tu wczoraj wieczorem boginkę, miała piersi po pas i wyobraź sobie, żeby je przede mną schować, zarzuciła je na plecy...*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wesoło ;). Z taką osobą nie ma nudy. ;)

      Usuń
  3. Ja też za dobrze nie znałam swoich dziadków, a zwłaszcza jednego, który zmarł gdy byłam mała...
    Kiedyś jednak ludzie miewali barwne życiorysy, nie zawsze szczęśliwe, ale książki można pisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inne czasy, inne życia. Tak różne od teraźniejszości. Wszyscy się z czymś borykamy.

      Usuń
  4. Cóż, pamiętam tylko ukochaną babcię Anię, mamę mojej mamy. Babcia Antonina, mama taty zmarla, gdy on był mały. Dziadkow nie poznalam, choc ten ze strony taty, Franciszek mnir poznal zanim umarł. Zazdroszczę tym, ktorzy poznali wszystkich dziadków. Pozfraeiam cieplo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że się nie poznało babć i dziadków. Dobrze byłoby ich pamiętać. Dziękuję. Pozdrawiam również. ;)

      Usuń
  5. Piękna opowieść o dziadkach. Szkoda, że nie poznałaś ich lepiej. Ja na szczęście długo cieszyłam się moimi. Odeszli 12 lat temu i bardzo mi ich brakuje. Wnosili w moje życie wiele radości. Oboje byli pogodnymi ludźmi, towarzyskimi. Tęsknię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;)
      Ach, tęsknota jest straszna. Może jeszcze kiedyś, w innym świecie znowu wszyscy będziemy razem?

      Usuń
  6. Przykro mi bardzo, że tak mało czasu dane Ci było z nimi spędzić, a jednego dziadka nawet nie miałaś okazji poznać. pielęgnuj te wspomnienia, które masz. Mam ich więcej ale i tak okropnie tęsknię za babcią od strony mamy i dziadkiem ze strony taty. Z drugimi mogłam świętować te dwa wspaniałe dni :) Przesyłam uściski kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;)
      Dobrze, że masz jeszcze tych drugich i możesz z nimi świętować ;). To cenne. Więcej wspomnień, więcej uśmiechów i rozmów.
      Pozdrawiam! ;* ;)

      Usuń
  7. Ot życie ... ludzie tak szybko znikają . Ty choć garść informacji masz o swoich dziadkach , ja swoich nie znam , nie widziałam na oczy ... zachowały się może trzy fotki sprzed wojny to wszystko .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, życie. Okrutne i czasem dające chwile szczęścia. No to niewiele tego masz po dziadkach...

      Usuń
  8. Ja pamiętam wszystkich swoich dziadków. Ostatniego dziadka pożegnałam dwa lata temu. Brakuje ich czasami. Bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hm ja też nie znałam swoich dziadków, poza babcią ze strony ojca. Ale ładne figurki znalazłaś.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz