Rozdział 2

 2

Kowalkowo Rok 2020 

- Cieszę się, że przyjechałaś - oznajmiła Anastazja. - Niestety, mój brat wyjechał, a mąż jeszcze nie wrócił z pracy. Jesteśmy tylko my - wypowiadając ostatnie zdanie, spojrzała czule w stronę swojej córki o blond loczkach oraz ciemnych oczach, takich samych jak u Barbary i Maksymiliana Tymańskich.

    Chciałam zobaczyć się z Maksem. Chociaż w tym momencie zakładałam, że niekoniecznie on chciałby zobaczyć mnie. Obawiałam się jego reakcji, ale nie miałam wyjścia, musiałam się z nim spotkać i osobiście porozmawiać. Jego siostra to wyczuwała, znała większą część przebiegu zdarzeń sprzed dwóch lat. Brakowało mi znajomych z Kowalkowa, chociaż orientowałam się w ich sytuacji życiowej na tyle, na ile pozwala śledzenie ich na portalach społecznościowych. Dzięki stronie internetowej, którą Tymańscy stworzyli, aby zachęcić do przyjazdu i nauki jazdy konnej wiedziałam, że pałacem i całym terenem wokół zajmował się teraz Maksymilian.

- Zapraszam do środka - powiedziała Krasowska, nadal się serdecznie uśmiechając. - Koniecznie musisz mi opowiedzieć, co u ciebie.

    Po wejściu do środka odkryłam, że właściwie to nic się tam nie zmieniło. Ta sama drewniana podłoga, kolory ścian i białe drzwi. Najpierw przeszłyśmy przez część dostępną dla gości. Wzdłuż długiego korytarza na ścianach wisiały portrety członków rodu, w tym Jana i Barbary Tymańskich, byli też pan Michał i pani Beata oraz ich dzieci. Zatrzymałam wzrok chwilę dłużej na zdjęciu przedstawiającym brata Anastazji. Tak samo przystojny, jak jego ojciec, z brązowymi oczami swej babki i ciemnymi prostymi włosami sięgającymi do ramion. Właśnie takim go pamiętałam. Musiałam zwalczyć napływającą falę wspomnień, która chciała mnie porwać, więc skupiłam wzrok na wspomnianej podłodze.

    Anastazja w końcu doprowadziła mnie do części zamieszkiwanej przez rodzinę właścicieli. Tutaj też zdarzało mi się przebywać, gdy przyjeżdżałam do Kowalkowa jako nastolatka. Usiadłyśmy w przestronnej kuchni, a mała Basia pobiegła do pokoju obok, jak się okazało w celu przyniesienia wszystkich swoich ulubionych zabawek. W czasie, gdy dziewczynka biegała w tę i we tę, jej mama zaparzyła nam herbatę.

- Nic się tu nie zmieniło - oznajmiłam, kiedy Anastazja postawiła przede mną kubek z gorącą zawartością.

- W tym cały urok tego miejsca, że się nie zmienia, że można tu nie być przez wiele długich lat, wrócić i czuć się tak jak za pierwszym razem - odrzekła, zajmując miejsce przy stole naprzeciwko mnie. - Maks dokonał kilku napraw, był niewielki remont, odświeżyliśmy fasadę ...

- Tak, zauważyłam.

     Z toku naszej dalszej rozmowy okazało się, że Maks czasem wyjeżdżał bez słowa. Znikał i wracał po kilku dniach. Mąż Anastazji, Tymon Krasowski pracował w mieście oddalonym od Kowalkowa o 50 km i miał wrócić około 18. Zerknęłam na wyświetlacz swojej komórki, którą położyłam na blacie stołu. Zegar pokazywał, że dochodziła 13.

***

    Postanowiłam, że zatrzymam się tu na trochę, to znaczy dopóki nie załatwię swoich spraw, a właściwie jednej sprawy. Kiedy wchodziłam po znajomych schodach na poddasze, moje wspomnienia ponownie odżyły.Jako nastolatka wielokrotnie przemierzałam te schody, w górę i w dół, w drodze do tego samego pokoju. Każdego roku to był ten sam pokój, choć na poddaszu znajdowało się ich cztery. Zwykle jeden dostawałam ja, drugi moi bracia, trzeci należał do Maksa, bo tak chciał, a czwarty zazwyczaj był pusty. Zaraz po śniadaniu znikałam razem z Antkiem i Maksem i aż do samego wieczora nas nie było. Chodziliśmy do lasu, graliśmy w siatkówkę z innymi dziewczynami i chłopcami z wioski lub zajmowaliśmy się końmi. Młody Tymański nauczył nas jak je oporządzać i pielęgnować, a z biegiem czasu nawet jak dosiadać konia i na nim jeździć. Opowiadał też o rasach, ale ich zapamiętanie i skojarzenie po wyglądzie jakoś mi nie szło. Nigdy się nie nudziliśmy, każdego dnia wymyślaliśmy sobie jakieś zajęcia. Mieliśmy ,,swoje" miejsce na wzgórzu, z którego rozciągał się widok na całe Kowalkowo i spędzaliśmy tam wiele godzin na rozmowach. Uświadomiłam sobie, że naprawdę bardzo brakowało mi tego wszystkiego.

     Wsunęłam klucz do zamka w drzwiach, przekręciłam i weszłam do pokoju z tapetą w zielone roślinne motywy. Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam telefon komórkowy z tylnej kieszeni spodni. Odetchnęłam głęboko, a potem zaczęłam szukać numeru Maksa na liście kontaktowej. Nie rozmawialiśmy przez dwa lata, więc stresowałam się, jak potoczy się nasza rozmowa, gdy odbierze. Chciałam mu powiedzieć, że przyjechałam do Kowalkowa i musimy porozmawiać, kiedy wróci do domu. Wybrałam numer, minął jeden sygnał, drugi, trzeci ... Nie odebrał.

    Odrzuciłam telefon za siebie i położyłam się. Przyjechałam tu, żeby wyznać swoją tajemnicę. Miałam już dość milczenia, źle się z tą sytuacją czułam, ale musiałam poczekać i uzbroić się w cierpliwość. Zamknęłam oczy, zwolniłam oddech i zasnęłam.

Źródło: https://pixabay.com/pl/photos/ko%C5%84-zwierz%C4%85t-ko%C5%84ski-ssak-grzywa-197199/


    


Komentarze

  1. Masz naprawdę lekkie pióro! Bardzo przyjemnie się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz obrazami, które dobrze działają na wyobraźnię :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałam się, że będzie kiepsko, ale tak czytam Wasze słowa i myślę, że jednak aż tak źle to nie jest z tym moim pisaniem. Dziękuję. ;)

      Usuń
  3. Ja jestem łakomczuchem, chciałabym od razu więcej... Ale dobrze, może w ten sposób poskromię swoją naturę. Czekam, co to za sprawa tajemnicza wiąże bohaterkę zMaksem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tylko 4 rozdziały. Nie skończyłam tej opowieści, mam ją w głowie. W nowym roku opublikuję kolejny rozdział, ale w nim jeszcze nie będzie nic na temat tej tajemniczej sprawy. ;)

      Usuń
  4. Super!!!
    Czekam na ciąg dalszy!!!
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wciągnęła mnie ta opowieść! Super! Czekam na więcej 😉

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ladnie i wciagajaco, do.tego lekkie pioro. Fabula tez ciekawa. Kocham opowiesci o koniach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Miło jest wracać do miejsc z młodości. Zawsze to takie ciekawe uczucie, kiedy przypominasz sobie jakieś miejsce a ono nic się nie zmaniło albo przeciwnie zmieniło się całkowicie. Fajnie piszesz już wczułam się w bohaterkę <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz