Jakoś leci bez chęci

Nie wiem, o czym mam napisać. Niby dużo się dzieje, a jednak jakoś mało istotne te sprawy są.


Źródło:https://pixabay.com/photos/plum-flowers-cherry-blossom-rain-7040627/
 

Udało mi się naprawić to wgniecenie w samochodzie, ale widzę, że mam kolejne, dużo mniejsze, ale jednak już je dojrzałam i o nim wiem. Także jak koleżanka w reakcji na wiadomość, że samochody używane drożeją powiedziała: trzeba dbać o swój, żeby nie musieć kupować nowego, to się nie zgodziłam. Bo można dbać i co z tego, jak ktoś ci w niego wjedzie....

Zaangażowałam się w zbiórkę na rzecz Ukraińców, którą w pracy zorganizowała jedna z koleżanek. Pozbierałam trochę rzeczy od znajomych, dorzuciłam paczkę od siebie i mojej siostry i zawiozłam.

Trochę nawet ostatnio jakoś faceci ze mną flirtują... Ale ja jestem dziwna. Już chyba nie potrafię się zakochać. A może to moja fobia. Już nie wiem. Nie roztrząsam. Wiem, że nie chcę cierpieć. W sumie jak ktoś cię próbuje swatać to jak tu wykrzesać dobre chęci? Zwłaszcza, gdy chcą cię oddać za skrzynkę browarów chłopakowi, który dwa dni wcześniej rozstał się z dziewczyną albo za darmo? Co gorsze? Jak będę chciała to sama się oddam. Jakkolwiek to brzmi.

Jestem przemęczona. Moja praca raz jest super, a raz mnie strasznie wkurza. 

Zaczęłam nowy semestr na studia, ale zapał do nich też już jakoś straciłam. Koleżanka ze studiów ostatnio nazwała mnie odważną i wysłała przedstawić na środku grupie naszą ankietę. A ja jestem skończonym tchórzem...

Może to wszystko przez wiosenne przesilenie?

Na początku kwietnia wybieram się na wycieczkę. Na razie nie zdradzę gdzie. Myślę, że wrzucę potem jakieś zdjęcia na mój drugi blog, bo tam jeszcze dłużej nic nie pisałam.

Mój dzień wygląda tak: wstaję o 5.40. Jadę do pracy. O 14.45 jak dobrze idzie to z niej wychodzę. Wracam do domu, jem obiad, idę na spacer. Wracam do domu i coś oglądam. Nawet już na czytanie nie mam ochoty, jak na razie, a mam stos książek na stoliku.

Miałam iść na badania do laboratorium, czy to nie jakieś osłabienie, albo komplikacje po covidzie, ale nie doszłam, bo do lekarza też mi się nie chce umawiać.

W kwietniu też odbędzie się wesele mojego wujka, pod koniec miesiąca, także musiałam kupić sukienkę - czerwoną chciałam, nie była warta swojej ceny..., buty, prezent. Tysiaczek pękł... A wszystko drożeje, drożeje, drożeje. Tylko pensja w miejscu stoi. A wydatków mnóstwo, bo nam garaż wywiało i trzeba nowy postawić, bo kanalizację trzeba też już poddać renowacji, mama planuje remont łazienki, a co jeszcze się zdarzy? Wolę nie myśleć.

Tak jakoś znowu depresyjnie wyszło, więc dalej nie piszę.

Pozdrawiam. ;)

Komentarze

  1. A wiesz, że chyba wszyscy mamy takie huśtawki nastroju, może to właśnie przesilenie. Jednak badanie by się przydało, bo po covidzie podobno psychika często siada, a niewiele trzeba, by to naprawić, po co się męczyć?
    Wydatki lubią chadzać stadami, jak cos wypadnie, to zaraz dołącza reszta...
    Lepszego nastroju życzę, mimo wszystko:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie dni, gdzie niby dużo się dzieje, ale jak się nad tym zastanowić to tak na prawdę nie wiele jest do opowiadania, są najgorsze. Człowiek czuję się zmęczony, ale nie wie czym. Co do miłości, to trzeba się po prostu otworzyć, nie nastawiać, tylko żyć swoim życiem, a reszta sama przyjdzie.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawie wszyscy mają teraz depresję, tylko po niektórych tego nie widać....
    A po covidzie każdy człowiek jest zupełnie inny.
    Nie mamy wyjścia, musimy się trzymać...

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj ! Cieszę się , że jesteś . :) Powodów by sobie ponarzekać można znaleźć wiele . Każdy z nas je ma , ale prawda jest taka , że życie to nie tylko same extra wydarzenia i fajerwerki.. Bywa też żmudne, monotonne ... Czasem życie boli, albo raczej czasem nie boli.
    Ale na ogół życie jest po prostu, zwyczajne, codzienne, trochę szare…
    Pewien poeta kiedyś powiedział, że:
    “drogi wiodą ku…
    a prawda jest tu”.
    Tu i teraz. Trzeba tylko się zatrzymać.
    Nie musimy gonić za czymś nadzwyczajnym.
    Swoje najbanalniejsze nawet czynności, możemy przeżywać świadomie i w sposób niezwykły. :)
    Poza tym nie jest tak źle auto odzyskało sylwetkę , a to drobne wgniecenie niech póki co będzie takim znakiem rozpoznawczym :) Na horyzoncie wizja występów w nowej kreacji , wesele , jest też wycieczka , do tego rozkręca się wiosna i prawdopodobieństwo zakochania się znacząco wzrasta ...więc otwórz się na przyjemności . Daj chłopakom szansę nie skreślaj ich przed czasem :) Bądź sama dla siebie milsza . :) A będzie dobrze :) Pozdrawiam serdecznie . Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To prawda, że pomimo dbania o własny samochód zawsze może zdarzyć się jakiś wypadek,
    który może spowodować jakąś szkodę. Swatanie kogoś na siłę raczej nie jest dobrym pomysłem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieżkie czasy ostatnio. Ja też nie miałam na nic siły. Ostatnie miesiące dużo pracuję i jak wracam do domu to najchętniej nic bym nie robiła tylko leżała na kanapie przed TV. Pociesza mnie, że idzie wiosna a wtedy tak jakoś przyjemniej

    OdpowiedzUsuń
  7. No jakoś tak smętnie ostatnio, ale fajnie, że piszesz o tym tak szczerze, w końcu wszyscy zmagamy się z różnymi chwilami w naszym życiu i nie ma co na siłę wymagać od siebie czegoś, na co nas w danym momencie nie stać. Polecam kontakt z przyrodą, tam zawsze można znaleźć ukojenie, inspirację, odpoczynek, radochę i w końcu chęć do dalszego działania 😉

    OdpowiedzUsuń
  8. a cholera tak to właśnie jest. dbasz dbasz a i tak się popsuje, ktoś Ci wyjedzie i wszystko diabli wezmą... ja ostatnio też mam problemy z autem :( Rata kredytu idzie w górę więc odkładamy remont mieszkania na "lepszy czas". Flirtować? zakochać się? chyba też bym już nie umiała :P a za skrzynke piwa to już w ogóle :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też mam taki stan. Walczę z nim, bo trzeba, ale jakoś ciężko.Podobnie jak Ty tłumaczę to przesileniem wiosennym. Zresztą, to co się wokół nas dzieje nie nastraja pozytywnie, strasznie to przeżywam, więc i o optymizm trudniej...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja myślę, że to przesilenie wiosenne po prostu. Brakuje nam światła i słońca. Ale będzie coraz lepiej... oby jeszcze świat wrócił do dawnego porządku.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czasem pojawia się taka apatia do życia i chyba po prostu trzeba poczekać na jakiegoś kopa, żeby na nowo ożyć. Znam ten stan doskonale. To co się dzieje na świecie, fakt że wszystko drożenie, nie pomagają.
    Że nie chcesz być swatana też rozumiem. To jakoś tak zniechęca. Nawet jeśli proponują Ci kogoś kto normalnie by Cię zainteresował to te wyczekujące spojrzenia innych sprawiają, że ma się ochotę uciec. Miłość znajdziesz sama, kiedy będziesz na to gotowa :).
    Będzie lepiej. Przytulam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Czasem każdy odrobinkę się wypala, dasz radę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Taka deszczowa pogoda mogła być depresyjna ale u mnie o dziś jest słonecznie i mój humor jus jest lepszy :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz