I will survive

Na murze z czerwonej cegły przy dworcu autobusowym widziałam dzisiaj napis. Brzmiał: Po co pędzisz?

Gratuluję autorowi trafnego pytania. Bo ono rzeczywiście daje do myślenia. Warto przy nim przystanąć i się zastanowić.

Wiem, czemu się spieszę. Wiem, że muszę dotrzeć z punktu A do punktu B i na odwrót. Wiem, że czeka na mnie wiele zadań i ciągle szkoda mi czasu, by bezczynnie siedzieć. Bo życie ma się jedno. Lecz mimo to, czasem trzeba się zatrzymać. Spojrzeć w niebo, wziąć głęboki oddech i dostrzec otoczenie. Pośpiech bywa zabójczy. Dzisiejszy świat stawia przed nami różne wyzwania i jakoś trzeba sobie radzić.

Idę jutro na wcześniej wspomniane wesele. Nie lubię wesel. Zniosę ceremonię zaślubin i czas do pierwszego tańca, a potem to już katorga. 

Dlaczego nie lubię wesel:

a) kosztują obie strony i Państwa Młodych i gości.

b) nie piję alkoholu, a muszę przebywać wśród spożywających. Nie liczę już nawet na to, że ktoś będzie też niepijący, choć się zdarza;

c) tańczenie. Nie umiem, nie lubię, wstydzę się, bo deptam stopy;

d) oczepiny i moment, kiedy panny i kawalerowie muszą wyjść na środek i ogłosić całemu światu, że nie są zamężni/żonaci. W pewnym wieku to już żenada... I nie lubię komentarzy typu ,,jak to nikogo nie masz, dlaczego?";

e) durne zabawy weselne;

f) disco polo. Moje uszy krwawią przy takiej muzyce. Żeby nie było na co dzień nie słucham Beethovena, ale słuchanie prostackich tekstów piosenek to nie dla mnie.

Chyba tyle. 

I will survive. Muszę, bo się wkopałam i idę z kolegą siostry, a nie sama.A obiecałam sobie, że będę chodzić tylko do kościoła albo do urzędu i potem wręczam prezent i adios. 

Obejrzałam ostatnio ,,8 rzeczy, których nie wiecie o facetach" - uśmiałam się. Nie widziałam jednak wcześniejszej części, więc nie mam porównania, która wyszła lepiej i w sumie nie muszę mieć. A obecnie czytam ,,Krzyż pański" Leszka Hermana - polecam! ;)

Myślę, że zgadniecie, gdzie byłam na wycieczce dwa tygodnie temu ;)


Komentarze

  1. To prawda, czasami spieszymy się z przyzwyczajenia, bo wszyscy tak robią. A przecież nie zbawi nas pięć minut , chyba ze to spóźnienie do pracy...
    Kolega męża tez wybiera się na wesele i tez się martwi, bo nie cierpi. Może potraktuj to jako pole do obserwacji, rób zdjęcia, ciesz się smakołykami...a potem napisz na blogu o wrażeniach, takie zadanie domowe.
    Na ślubie syna wypiłam tylko szampana na toast i może pół lampki wina, a bawiłam się świetnie. Bywa, że najlepsze są imprezy, na które nie chce nam się wybrać...
    Udanej zabawy, mimo wszystko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jako dziecko lubiłam wesela, teraz jakoś trochę mniej. Może z wiekiem magia takich wydarzeń pryska...

    OdpowiedzUsuń
  3. Też nie przepadam za weselami. Dlatego mój ślub był kameralny. Kościół, a potem mini przyjęcie u teściów = nasi rodzice, świadkowie, babcie i brat męża. Bez tańców i innych pierdół. Nie mówiąc o zaoszczędzonych pieniądzach i swoich i niezaproszonych gości :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tak ostatnio pędzę, staję, znów pędzę, ale ciągle mam wrażanie, że coś mi umyka...
    Nienawidzę wesel dokładnie z tego samego powodu. Na szczęście już oczepiny mam z głowy. Z ostatnich na których panna młoda obiecała mi, że wręczy mi ten bukiet zamiast rzucać (bo miałam brać ślub jakieś dwa miesiące po niej) się wymigałam i wyszłam wcześniej :P. Nie chciałam potem brać udziału w durnych zabawach, które temu towarzyszą x.x.

    OdpowiedzUsuń
  5. I ja nie znoszę się śpieszyć. I nie lubię wesel.
    A byłaś w Warszawie i zwiedzałaś Pałac w Wilanowie i zapewnie też otaczający go park.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to mówią: 𝑠́𝑝𝑖𝑒𝑠𝑧 𝑠𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑤𝑜𝑙𝑖 😉 Bywa, że dana sytuacja wymaga, aby zrobić coś szybciej niż zazwyczaj, ale osobiście nie lubię być popędzany i nie lubię popędzać, bo 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑚𝑎 𝑠𝑤𝑜́𝑗 𝑐𝑧𝑎𝑠. Co do wesel, to zawsze kojarzą mi się z głośnymi i mocno zakrapianymi imprezami, a ja wolę ciszę, spokój i nico lepsze rozrywki 😉 Niemniej doceniam uroczystość zaślubin, to zawsze wyjatkowa chwila. Pozdrawiam! 🖐️

    OdpowiedzUsuń
  7. Cała sztuka polega na tym, by znaleźć ten odpowiedni balans i utrzymywać prawidłowe tempo życia :)
    Też nie lubię wesel. Zazwyczaj męczę się na takich imprezach. Całe szczęście póki co żadne zaproszenie mi nie grozi :)
    Trzymaj się dzielnie na tym weselu!
    Jak ja zazdroszczę Tobie tej wycieczki!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zwiedzałaś Wilanów ? Super. Co do wesel ... Choć bardzo lubię tańczyć i bawić się, to jednak też uważam , że wesele to jest dramatycznie przaśna impreza. :) No ale skoro już weszłaś między wrony musisz krakać jak i one. Dasz radę ! :) Jakoś to przeżyjesz :) Nie takie rzeczy człowiek przeżywa :) :) :) Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. disco polo to też moja weselna udręka. Poza tym wesela lubię, bo to dobra okazja, by się spotkać i poszaleć :D mój P do tych lubiących tańce nie należy, a ja wręcz przeciwnie. Ale to też jest pewnego rodzaju "zmorą" bo umiem tańczyć z każdym. Dosłownie xD nawet z tym, którym muzyka w tańcu nie przeszkadza a poczucie rytmu to mistyczne zjawisko xD Dlatego każdy lubi ze mną tańczyć, bo ja nie próbuję na siłę prowadzić partnera...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja akurat wesela bardzo lubię. Film 8 rzeczy mam w planach obejrzeć :) Oglądałam wcześniejszą część i bardzo mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja słyszałam jeszcze mroczniej brzmiące hasło: Dokąd pędzisz? Każdy dzień przybliża się do trumny... I od razu człowiek zwalnia ;) A co wesel to ja też za nimi nie przepadam...

    OdpowiedzUsuń
  12. Również nie przepadam za weselami. Uważam, że byłyby o niebo lepsze bez oczepin, disco polo, przymuszania do picia, tańca, etc.

    Pozdrawiam Serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz